środa, 26 listopada 2008

Slow Cities

Troszkę ostatnimi czasy zarobiony jestem, ale trzeba coś napisać, nawet pomimo próśb niektórych czytelników, żebym dał sobie spokój. Nie tak łatwo mnie zniechęcić do działań, co do których słuszności jestem przekonany. Dalej będę pisał i dalej będę podejmował ostateczne decyzje w oparciu o własne przemyślenia i ogląd sytuacji, co nie oznacza, że wszelkie konstruktywne uwagi i sugestie nie są dla mnie cenne. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że i krytyka jest potrzebna, bo to oznacza, że moje decyzje i wypowiedzi są „obserwowane” i dostrzegane przez mieszkańców. Niektóre z nich spotykają się z pozytywnym, inne z negatywnym odbiorem, ale tak to właśnie musi być, wszak mamy demokrację, a w niej, jedną z najważniejszych zasad, czyli pluralizm.

Na przestrzeni ostatnich kilku dni powrócił temat sieci miast Slow Cities, do której to po decyzji RM, chce przyłączyć się NML. Nawet miałem napisać więcej o tej idei, ale odłożę to na później, bo nie to jest teraz najważniejsze. Temat odświeżyła GN i UM, którzy to wespół i chyba w porozumieniu przedstawili nową koncepcję zagospodarowania rynku nowomiejskiego. Potrzeba jego rewitalizacji już od dawna przewijała się w nieoficjalnych i mglistych planach. Dlaczego jednak prawie w oficjalnej wersji zobaczył ją jako pierwszy dziennikarz to nie mam pojęcia. Nie mam nawet o to do nikogo pretensji, bo o inwestycjach, które nie obciążają budżetu, burmistrz nie musi nawet informować RM, czy mieszkańców. Może zrealizuje ją ze wspomnianą właśnie GN, dzieląc się kosztami, a wtedy ja pójdę sobie poklaskać i popatrzeć jak przecinają wstęgę.
Po co ten wstęp? Otóż, po dyskusji radnych na powyższy temat, spadła na nich po raz kolejny krytyka ze strony Tygodnika Internetowego. Autor zarzuca radnym, w tym i mi, niepamięć o uchwale którą podjęliśmy, a która dotyczyła właśnie Slow Cities. Rozbawiają Go nawet pretensje radnych o braku informacji ze strony Pani Burmistrz. Panie Grzegorzu, chyba wyciąga Pan za daleko idące wnioski ze swojego jasnowidztwa i zapisów uchwały z 12 lutego. Nie ma w niej mowy o sposobach realizacji wytycznych sieci i zapewniam Pana, że i bez kilku nowych ławeczek i scenki, NML miałoby szanse na dostanie się do niej. Powiem więcej, to między innymi dlatego chcemy do niej przystąpić, żeby mieć większe szanse na pozyskanie funduszy na rewitalizację miasta w tym i rynku.To nie rewitalizacja potrzebna jest nam do Citaslow, tylko Citaslow do rewitalizacji. Ciekawe, czy Pan swoją przenikliwością umysłu na to wpadł…., bo ja zapewne rano już o takim założeniu nie będę pamiętał i znowu będę żył w nieświadomości.

Jeśli jestem już przy zmianach na rynku to muszę stwierdzić, że szczerze popieram pomysł Pani Burmistrz dotyczący „wyprowadzenia” z niego busów. Wizytówka NML to nie miejsce postojowe na sypiące się wraki samochodów. Co do zamiaru zwiększenia ilości koncesji na taksówki, to jestem zwolennikiem likwidacji do niezbędnego minimum wszelkich ograniczeń korporacyjnych. Jeśli dla wszystkich nie starczy miejsca na rynku, to jest jeszcze kilka innych miejsc na postoje. W dobie telefonii komórkowej dostęp do taksówki nie powinien stanowić problemu.

Jeszcze kilka odpowiedzi na pytania pojawiające się w komentarzach. Odnośnie polecanej mi lektury, dotyczącej naszej nie trenującej z powodu braku środków młodzieży piłkarskiej, to ja polecam informacje o niedawnym, dofinansowaniu z mojej inicjatywy kwotą 10 tysięcy złotych MOSIR-u, z przeznaczeniem na wiadomy cel.
Na ostatniej sesji Pani Burmistrz powiedziała wyraźnie, że czeka na mieszkańców we wtorki, a czy realizuje ten obowiązek sumiennie postaram się to sprawdzić.
Na kolejne pytanie też padła już odpowiedź na sesji, gdyż Pani Kopiczyńska poinformowała, że szczegółowe sprawozdanie z wykorzystania środków z tzw. funduszu antyalkoholowego przedstawi po zakończeniu roku i wtedy obiecuję, że przyjrzę się, czy przeznaczane były one zgodnie z założeniami.

POzdrawiam i do usłyszenia.

sobota, 8 listopada 2008

Mój ogląd sytuacji

Miał być wpis w komentarzach, ale wyszło tego tyle, że postanowiłem poświęcić nowy post na ustosunkowanie się do wpisów czytelników. Do dzieła.

Panie Grzegorzu, nasza Internetowa polemika dowodzi tylko tego, że czytając te same teksty można wyciągać odmienne wnioski. Ja pisałem o inwestycjach za kredyt za czasów Pani LHG, a Pan „odpowiada” mi kredytami na wkład własny. Oczywiście, że można a nawet trzeba się zadłużać jeśli nie starcza na wkład własny, ale nad wyłącznym kredytowaniem inwestycji niedochodowych to już trzeba się było zastanawiać, bo czas ich spłaty właśnie nadszedł… Pisze Pan dalej, że wszystkie obecnie realizowane projekty można sobie gdzieś tam wsadzić… Nie wiem, gdzie zazwyczaj wsadza Pan rzeczy, które uważa za zbędne i niepotrzebne, jednak takie zdania pozwalają mi podejrzewać, że albo całkowicie nie wie Pan o co w tych projektach chodzi, albo nie potrafi na nie spojrzeć z szerszej perspektywy. Zgadza się, że mieszkania przy ulicy Chrobrego swoim stanem odbiegają od standardów XXI wieku. Jednak te niechciane projekty mają zapobiec podobnym przypadkom w przyszłości. Pewien paradoks sytuacji polega na tym, że inwestowanie w młodzież jest moim zdaniem najlepszą inwestycją, która będzie owocowała po latach. Jeśli rozbudzimy ich zainteresowania, jeśli pomożemy im w nauce, jeśli damy im miejsca do spędzania wolnego czasu to może za kilka lat w tzw. parku przy ulicy Chrobrego będzie można zastać zamiast butelek po tanich trunkach np. zadbane i niezdemolowane ławki. Być może osoby starsze tam mieszkające, dzięki tym niechcianym projektom w końcu zaczną wykorzystywać swój potencjał dla rozwoju własnego i swoich gospodarstw domowych. Sąsiedzi z ulicy już to potrafią... Ja wiem, że nie jest to łatwe, a ludzie przyzwyczajeni są do tego, „że im się należy”. Czasy się jednak trochę zmieniły a państwa socjalne już zaczęły bankrutować. Ja wiem, że w takich warunkach mieszkać nie można, ale wiem też że zaniedbań kilkudziesięcioletnich nie da się zniwelować w ciągu 2 lat. (Tak na marginesie to jesteśmy z Grzgorzem na "Ty", ale jakoś mi tu nie pasowało.)

To prawda, Iława i inne miasta mają do wydania lub już wydały niezłą kwotę. Problem jednak polega na tym, że owszem UE daje nam pieniądze, ale pośrednio sama decyduje na co mamy je wydać. To nie jest tak, że jak mamy jakąś potrzebę to tylko projekt i UE nam da.Trzeba szukać projektów pasujących do potrzeb, a nie zawsze jest to możliwe. Iława jest na liście tzw. projektów kluczowych RPO WiM, bo spełnia wszystkie stawiane wytycznymi kryteria, np. to iż inwestycje muszą tworzyć miejsca pracy i generować zyski. My zamiast Jezioraka i największej wyspy śródlądowej mamy Drwęcę, tylko że moim zadaniem za wiele nią nie zdziałamy. Zaraz odezwą się pewnie głosy kajakarzy, jednak jestem pewien, że nigdy nie będą oni w stanie wygenerować tylu miejsc pracy i takiego zysku jaki generują jeziorowi wodniacy w swoich niezliczonych jachtach za dziesiątki tysięcy złotych. Nie znaczy to jednak, że nowa, atrakcyjna przystań kajakowa nie musi u nas powstać. Wręcz przeciwnie, sam będę o to zabiegał i mam nadzieję, że to się uda. Podobnie jak i inne projekty, które chodzą mi po głowie. Może staną się namacalne…

Do podziału w tzw. projekcie kanalizacyjnym jest około 11 mln na całe województwo. Wiem, że nie jest to dużo, ale niestety czasy, kiedy UE na takie działania sypała kasą już się skończyły. Wtedy ówczesna władza zajęta była budowaniem szkoły, a nie zakopywaniem rur w ziemi i pozyskiwaniem na jedno i drugie zewnętrznych źródeł finansowania.

Beneficjenci, którzy realizują projekty oczywiście nie robią tego za darmo. To normalna sprawa, powiedziałbym prawidłowość. Zgadza się, że dla niektórych projektów UM jest tylko „pośrednikiem”, proszę jednak powiedzieć beneficjentom ostatecznym, czyli ich bezpośrednim odbiorcom, że to zwykła ściema. Myślę, że adresaci tych działań mają inne zdanie.

Temat nowej strony Internetowej podejmowałem już na sesji jakiś czas temu. Nie jest ona moim ideałem, ba, mam do niej nawet kilka poważnych zastrzeżeń. Niestety ostateczny i chyba jedyny wpływ na jej kształt ma Pani Burmistrz. Tak mi przynajmniej powiedziała. To tyle na temat strony, bo już się nią zajmowałem na łamach mojego bloga, którego mam zamknąć, jak mi sugeruje anonimowy czytelnik. Otóż łatwiej będzie jak po prostu to Ty go zamkniesz i już więcej go nie odwiedzisz, żyjąc w swoim świecie pełnym bujnych fantazji. Pozdrawiam.

Co do skarbnika miejskiego to nie sądzę, aby dostawał delegacje na dojazdy do pracy. Nie słyszałem po prostu o takich sytuacjach, można przecież dostosować odpowiednio wynagrodzenie. Ale już poważnie, aby rozwiać wątpliwości to sprawdzę to. Pani sekretarz też chyba dojeżdża, ale już nie z tak daleka. Zresztą znam ludzi dojeżdżających z NML do Olsztyna, więc dlaczego nie można odwrotnie.

Ostatnia sprawa to raczej rewitalizacja, a nie rekonstrukcja rynku. Nie mam pojęcia, czy będą konsultacje z mieszkańcami bo nie było nawet konsultacji z radnymi. Przynajmniej ja nic o takowych nie wiem i zostałem zaskoczony tak jak i chyba pozostali mieszkańcy. Czy mile, czy nie, to już osobna sprawa…

To już chyba wszystko. Jeśli coś pominąłem nieświadomie to zapewne jeszcze się do tego ustosunkuję.

POzdrawiam i do usłyszenia.

niedziela, 2 listopada 2008

Jednak coś się dzieje

Długo zastanawiałem się, czy zabrać głos w sprawie przelewającej się po mojej osobie fali krytyki. Czy się bronić? Czy się usprawiedliwiać? Czy komentować i prostować nieprawdziwe informacje? Czy może po prostu dać sobie spokój…? Podejmowanie decyzji społecznie niepopularnych to bardzo duże obciążenie i ryzyko, dla mnie też, ale to także swoisty sprawdzian koleżeństwa dla ludzi ideowo mi bliskich… Czy postępować zgodnie z własną moralnością i przekonaniami, czy zachować się jak rasowy populista…?

Pozwolę sobie ku niezadowoleniu wielu pozostawić te pytanie bez odpowiedzi. Nie będzie też oczekiwanego rachunku sumienia, bo tę czynność mam zarezerwowaną dla innych celów. Co zatem będzie? Otóż moim komentarzem do sprawy, która „ożywiła” NML będzie przytoczenie kilku danych.

Obecnie gmina miejska realizuje następujące projekty: 1) Ułatwić start – wyrównywanie szans edukacyjnych dla uczniów: dofinansowany kwotą 441 825 złotych. Projekt zakładający między innymi wykorzystanie własnej platformy e-learningowej; 2) Teraz My – Młodzieżowe Warsztaty Rozwoju Indywidualnych Zainteresowań: dofinansowanie kwotą 49 996 złotych; 3) Wykorzystanie potencjału kobiet 45+ dla rozwoju oferty edukacyjnej: dofinansowanie kwotą 50 tysięcy złotych; 4) Postaw na siebie – wybierz aktywność: dofinansowanie kwotą 288 847 złotych; 5) Programy romskie: łączna kwota dofinansowania 57 tys. zł.; 6) Orlik – moje boisko: dofinansowanie kwotą 666 000 złotych. Łączna kwota powyższych, dofinansowanych działań to około 781 000 złotych (1 550 000 - uważnemu czytelnikowi dziękuje za zwrócenie mi uwagi na błąd. Przez nieuwagę nie doliczyłem dwóch ostatnich pozycji).

Po ocenie merytorycznej, a więc oczekujące na realizacje są także trzy kolejne programy. Moja szkoła – moją szansą: budżet projektu to około 290 000 złotych. Na decyzje o dofinansowaniu czeka projekt pt. Wiara w możliwości kluczem do doskonałości – wyrównywanie szans edukacyjnych: projekt o wartości 147 000 złotych. Do realizacji już po nowym roku przewidziane są kolejne programy romskie dofinansowane kwotą 46 000 złotych. Łącznie wartość tych przedsięwzięć to około 483 000 złotych.

Po ocenie formalnej jest już zasadniczy projekt inwestycyjny. Budowa kanalizacji sanitarnej – etap końcowy: wartość projektu to około 4 714 000 złotych. Do etapu oceny merytorycznej zostały także przeznaczone projekty z zakresu przedsiębiorczości o wartości około 758 000 złotych.

Do instytucji wdrażającej został także złożony projekt Moja mała ojczyzna – miejsce w którym mieszkam: jego wartość to 28 000 złotych.

Oprócz prac powyższych UM prowadzi bieżącą działalność na rzecz mieszkańców i po latach „działań na skróty” poprzedniego burmistrza wprowadza „normalne” metody zarządzania.

Czy to dużo, czy mało? Każdy musi ocenić indywidualnie. Ja już takiej oceny dokonałem…

Można narzekać, że to tylko jakieś tam dla dzieci i kobiet zabawy, że skąd brać beneficjentów ostatecznych, że inwestycji infrastrukturalnych nie widać itd. Otóż już pierwsze pojawią się niebawem a i kolejne wkrótce będą. Co do tzw. projektów miękkich to społeczeństwo i młodzież muszą się z nimi oswoić i z czasem je polubią. Jestem o tym przekonany. Wszak poprzednia władza nie dawała takich możliwości, a inwestycje za kredyt to żadna sztuka ani osiągnięcie…

POzdrawiam i do usłyszenia.