środa, 17 czerwca 2009

I po wyborach

Posłów Liska i Kurskiego różni bardzo wiele. Mają różne poziomy wykształcenia, różne temperamenty, odmienne światopoglądy itd. Coś ich jednak łączy. Otóż są to „spadochrony”, którymi obdarzyli ich przywódcy partii do których należą. Te „cenne” gadżety sprawiły, że osoby te zdobyły mandaty posłów do Parlamentu Europejskiego. Nie po raz pierwszy i sądzę, że nie po raz ostatni wierchuszki partyjne podsyłają nam kandydatów, którzy z naszym regionem mają tyle wspólnego, parafrazując Kazika, co ja z mercedesami, czyli nic. Ja kiedyś w takowym siedziałem, a oni kiedyś tu byli. Jeden na wakacjach, drugi pomieszkiwał, może się urodził, jakoś tak… Przypominają sobie o naszym regionie tylko przed wyborami chwaląc się znajomością jego walorów, o których wyczytali z przewodników lub z Internetu. Nie to mnie jednak dziwi. Dziwią mnie wybory dokonywane przez nas, społeczeństwo obywatelskie. Z czego to wynika, że dajemy się tak nabierać? Czy mamy jakiś kompleks? Czy rdzenni mieszkańcy nie nadają się na poważne funkcje? Czy sami nie potrafimy wykreować sobie elit politycznych? W czym jesteśmy gorsi? … Może to historia jest winna i losy naszych ziem. Może. Pewnie po części tak. Ja jednak bardziej stawiałbym na przyczyny współczesne.

Społeczeństwem mało świadomym łatwiej się steruje. Po co więc mówić ludziom coś, czego wiedzieć nie muszą. Tak właśnie działają prawie wszystkie partie polityczne w naszym środowisku. Mam wrażenie, że ich członkowie wstydzą się „głośno” mówić o przynależności do określonej frakcji. Mają lęki przed „głośnym” artykułowaniem swoich stanowisk, o ile w ogóle je mają. Boją się nawiązywać dialog ze społeczeństwem. Dyskusja publiczna to dla nich taka abstrakcja, jak dla mnie paradoks Olbersa. No i później mamy co mamy. Wstyd płynący ze statystyk.

Frekwencja wyborcza w skali kraju była mizerna, ale gdzie była najgorsza? W naszym regionie - niespełna 19%. Nic dziwnego, ludzie przecież nie mają świadomości wagi podejmowanych decyzji. Nikt do nich nie „mówi” na poziomie małych ojczyzn. Panuje przekonanie, że najlepiej będzie jak my sobie, a oni sobie. Jedno ogłoszenie w gazecie, pojedynczy plakat, czy jeżdżący bilbord niewiele zmienią. No i zamiast kilku mandatów dla regionu, mamy „dwa spadochrony”.

Wybory w kraju wygrała Platforma Obywatelska. W regionie zresztą też. Gdzie jednak miała najgorszy wynik? Oczywiście w powiecie nowomiejskim. Najlepszy zanotowała u sąsiadów z Iławy. Odnosząc to do naszego okręgu. Ciekawe dlaczego? Oni kochają PO (około 53%), my już nie aż tak bardzo (niespełna 30%). No ale tak to już jest jak się partia przed wyborcami chowa, a pomysły na zwiększenie poparcia wycina w zarodku, bojąc się dyskusji, konkurencji, innego zdania, sam już nie wiem czego…

Poszedł Lisek do Brukseli, a niesmak pozostał. Tak mówią niektórzy mieszkańcy w NML. Burmistrz Kopiczyńska mandatu po nim nie obejmie, bo ma misję do zrealizowania. Ja pamiętliwy jestem więc zapewne już niedługo zacznę „odhaczać” zrealizowane obietnice wyborcze. Zastanawiam się tylko po co społeczeństwo robić w „balona”? Czy wcześniej kandydując do Sejmu nie miała takiej świadomości? Takie zachowanie raczej nie wpłynie pozytywnie na przyszłą i tak już tragiczną frekwencję. Ludzie nie lubią być manipulowani, a i brak zdecydowania nie jest dobrze postrzegany. Może Pani Kopiczyńska liczy na to, że do trzech razy sztuka. Jednak co gdy za czwartym razem wypłynie ta nauka. A mi ten Kazik po głowie chodzi ;-).

Wspomnieć należy jeszcze o Pani Rochnowskiej - iderze listy Samoobrony - naszej lokalnej polityczce, która po tym jak nie dostała się ponownie do Sejmu znalazła schronienie w Starostwie Powiatowym. To bardzo sympatyczna osoba, a i fachowiec od wszystkiego się okazuje. Ale co tu dużo pisać. Powiem tak: jaka partia, taki wynik.

Podsumowując, ani wynik wyborów, ani wyżej przytoczone powyborcze postanowienia mnie nie zdziwiły. Jestem jednak przekonany i nad tym ubolewam, że do pełnego społeczeństwa obywatelskiego jeszcze przed nami daleka droga. Droga wypełniona nauką i wyciąganiem wniosków. Dużo w tej materii mają do zrobienia lokalni politycy, tylko czy chcą…?
Pozdrawiam i do usłyszenia.

piątek, 5 czerwca 2009

Eurowybory

Już w niedzielę, 7 czerwca odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Jedynego, bezpośrednio wybieranego organu Unii Europejskiej. Będziemy wskazywali 50 swoich przedstawicieli w 13 okręgach w Polsce. Nasz obejmuje województwo warmińsko-mazrskie i podlaskie.

Osobom jeszcze nie zdecydowanym polecam dwie strony internetowe do których linki znajdują się obok. Pierwsza z nich pozwala dopasować ugrupowanie polityczne do swoich poglądów. Druga zaś prezentuje wszystkich ubiegających się o nasze głosy kandydatów.

Udział w wyborach to nie tyle obowiązek, co przywilej. PE zaś to jedyna instytucja reprezentująca, nie rządy, nie państwa, a obywateli. Wybierzmy zatem swoich przedstawicieli, pokażmy Europie, że jesteśmy świadomymi obywatelami. Lokale wyborcze otwarte będą od godziny 8.00 do 22.00.

Pozdrawiam i do usłyszenia.